Cieszę, że się, że wrzesień jest już za nami. Z drugiej strony czy
to jest powód do radości? Do końca roku zostało tylko 3 miesiące.... Wrzesień nie był dla mnie łaskawy. Wszystko zaczęło się 31 sierpnia praktycznie
brakowało niecałą godzinę do 1 września. Pakowałam się do Tallinna gdzie
jechałam z grupą osób niepełnosprawnych, jako pilot. Nieszczęśliwie walizka razem
ze stolikiem przeważyła się i wylądowała na mojej prawej dłoni. Słyszałam tylko
chrup. Chodzę o kuli, którą właśnie trzymam w prawej ręce. Myślę chwilę- czy mam
jechać na ostry dyżur do szpitala. Boję się jednak, że może się zakończyć
gipsem. Biorę tabletkę przeciwbólową i żelki z zamrażalki na rękę, oby do rana. Modlę się,
aby nie było złamania. Z owiniętą ręką bandażem starałam się trzymać dzielnie w Tallinie. O Tallinnie i Helsinkach napiszę więcej w MOICH
PODRÓŻACH. Niestety po powrocie ból nie ustępował,
więc udałam się do lekarza. I co się okazało – mam pękniecie kości w
nadgarstku. Dostałam ortezę, która popsuła się po dwóch dniach. Nic dziwnego,
czego się można spodziewać po 45 PLN. Kolejna już była mocniejsza i kosztowała
zdecydowanie więcej. Trudno mi było tylko egzystować zwłaszcza w kuchni ( udało
mi się jednak zrobić kila słoiczków powideł) i poruszać się po ulicy. Każdy zwracał
uwagę na moją ręką w ortezie i kulę. Wyglądałam jakbym była po bardzo poważnym urazie. Na szczęście teraz idzie ku lepszemu.
Zmieniam wątek. Jeden z moich klientów z zagranicy przysłał mi zapytanie o
wynajęcie łóżka ortopedycznego, które miałoby być wstawione do pokoju
hotelowego. Obdzwoniłam kilka hoteli, które odpowiadały mi negatywnie tłumacząc
brakiem miejsca. Na zachodzie takie zapytania to rzecz normalna, u nas jeszcze nie. Fajne jest to, że coraz
więcej osób niepełnosprawnych podróżuje pomimo swojej niepełnosprawności.