wtorek, 31 grudnia 2013

Żeganaj Stary Roku 2013

Jeszcze tylko sześć godzin dzieli nas od Nowego Roku 2014.
Każdy zadaje sobie pytanie jaki będzie. Cóż tego nikt nie wie. Ten rok nie był łatwy. Na pewno zleciał bardzo szybko. Na pewno będziemy rok starsi.
Za oknami słychać odgłos petard. Nasze zwierzęta mają trudny okres. Nie zawsze apele pomagają.
Dzisiaj rano poszłam i kupiłam coś czerwonego do ubrania. Według chińskiej wróżby dobrze rozpoczynać Nowy Rok w czymś nowym i czerwonym.


niedziela, 29 grudnia 2013

Święta, święta i po świętach

 Już po świętach. Może gdyby było trochę śniegu atmosfera byłaby bardziej świąteczna. A tak zamiast śniegu kwitną stokrotki. Dzisiaj w portalu ONET czytałam, że prawie setka bocianów z okolic Przemyśla nie odleciała do ciepłych krajów. Wczoraj również koleżanka powiedziała mi, że temperatura na jej oszklonym balkonie sięgnęła prawie 25 stopni oczywiście w słońcu. Jak tak dalej pójdzie to prawdziwą zimę będziemy oglądać tylko na ekranach telewizorów. A może zamiast organizowania wycieczek do ciepłych krajów będziemy poszukiwać wyjazdów do krajów gdzie jest śnieg.
  Jeszcze tylko dwa dni dzieli nas do końca roku 2013. Jaki był to rok dla mnie. Ciekawy jeśli chodzi o wyjazdy zarówno zawodowe jaki i prywatne które zaczęły się już na początku lutego. Wyruszyłam na prawie 4 tygodniowy podbój Australii i Nowej Zelandii. Dokładnie to w Nowej Zelandii byłam 10 dni. Podróżowałam zupełnie sama. Nie jest to niczym nie zwykłym jeśli chodzi o osoby zdrowe. Ja jestem osobą niepełnosprawną  poruszającą się o kuli. Dla mnie to była podróż mojego życia. Nawet teraz kiedy oglądam zdjęcia,  nie chce  mi się wierzyć, że moja stopa stanęła w tym kraju. Więcej informacji można znaleźć  w zakładce Nowa Zelandia.
Wróciłam na początku Marca licząc, że śnieg mnie już nie dopadnie. Jak było wszyscy wiemy.

wtorek, 24 grudnia 2013

WIGILIA

Dzisiaj Wigilia. Najbardziej rodzinny dzień świąt Bożego Narodzenia. Rano byłam u fryzjera. Bardzo cenię sobie to, że  zakład znajduje się tuż za ścianą.
Jest takie  powiedzenie, że w tym dniu osobnik płci męskiej powinien przekroczyć próg mieszkania jako pierwszy. Dlatego zaangażowałam swojego sąsiada, aby zastukał do moich drzwi.  
Pani sprzątająca klatkę powiedziała, że na wsi jest taki zwyczaj, że matka lub teściowa nie wstaje i pomaga przy stole wigilijnym i musi cały czas siedzieć inaczej kury nie będę się niosły w przyszłym roku.
Moja mama na przykład zawsze przy talerzu kładzie łuski karpia. Trzeba je nosić w portfelu przez cały rok. Ma to zapewnić przypływ gotówki. Chyba w tym roku łuski musiały mi  wszystkie po wypadać. Będę bardziej uważała w następnym roku.
Choinkę mam ubraną. Część życzeń składałam telefonicznie, pozostałe mailowo. Nie uznaję życzeń składanych SMS i tych wszystkich głupich wierszyków. Uważam, że jeżeli ktoś naprawdę od serca składa życzenia powinien to zrobić osobiście lub telefonicznie.
Za oknem bardziej wygląda na Wielkanoc niż na Święta Bożego Narodzenia. Może u nas też śnieg stanie się czymś niezwykłym?.
Chciałabym Życzyć Wszystkim Zdrowych Radosnych Świąt w gronie rodzinnym.  


sobota, 21 grudnia 2013

Szał prezentów

Na głupotę nie ma rady. Dzisiaj przebywałam w jednych z galerii od godziny 16:15 do 22:30. Planowałam, że zejdzie mi trochę dłużej niż zwykle, ale nie tyle. Na moje usprawiedliwienie jest tyle, że przez ponad 6 tygodni nigdzie nie byłam w sklepach w związku z pobytem na rehabilitacji. Sklepy pełne towarów - można już wybrać świąteczny drobiazg całkiem sensowny od 15 PLN - małe świeczki czy ozdoby choinkowe. W księgarni próbowałam znaleźć książkę z okresu drugiej wojny światowej i tu miałam problem, ale po godzinie udało mi się kupić coś wartościowego dla mojego siostrzeńca. W sieci sklepów KREDENS kupiłam 10 letnią wódkę - nowość. Zapakowana w drewnianą skrzyneczkę wygląda bardzo elegancko. Wiem, że nie powinnam propagować alkoholizmu, ale wydaje mi się, że osobiście wolałabym dostać właśnie butelkę niż kolejną parę skarpetek.

czwartek, 19 grudnia 2013

Choinka

Dzisiaj mogę powiedzieć, że czuję zbliżające się święta. Mieszkanie posprzątane, dekoracja świąteczna pozakładana. Najważniejsze, że mam już choinkę. Początkowo miałam zrezygnować z zakupu i tylko zadowolić się sztuczną lub gałązkami. Jednak sentyment do magicznego drzewka była silniejsza. 

 Skąd u nas zwyczaj ubierania choinki? prawdziwą popularność choinka zyskała dzięki świętemu Bonifacemu, mnichowi, który w VIII wieku nawracał pogan żyjących na terenie dzisiejszych środkowych i wschodnich Niemiec.Jak głosi legenda św. Bonifacy nawracając pogańskie ludy ściął potężny dąb, który dla Germanów był drzewem świętym. Upadający dąb zniszczył wszystkie rosnące wokół niego drzewa za wyjątkiem małej jodełki. – Widzicie, ta mała jodełka jest potężniejsza od waszego dębu. I jest zawsze zielona, tak jak wieczny jest Bóg dający nam wieczne życie.Niech ona przypomina wam Chrystusa –  tak  miał powiedzieć w trakcie kazania misjonarz. Zwyczaj ubierania choinki (zwykle dopiero w dzień Wigilii) szybko rozpowszechnił się w całej Europie. Jednak w Polsce pojawiła się dość późno, bo dopiero w XIX wieku. Tradycję bożonarodzeniowego drzewka „zawdzięczamy” kolonistom niemieckim, którzy pojawili się u nas w podczas zaborów. 

Nie od razu choinki były ozdabiane bombkami i  lampkami elektrycznymi. 
Początkowo choinkę przystrajano ozdobami naturalnymi: jabłuszkami, pierniczkami, orzechami, zabawkami ze słomy i papieru Miały one zapewnić rodzinie pomyślność w nadchodzącym roku. Każda z ozdób pojawiająca się na choince znaczyło coś innego.  Jabłuszka nawiązywały do rajskiego owocu. Dzwoneczki miały symbolizować dobre nowiny, a postaci aniołków – bożą opiekę. Łańcuchy miały przypominać o zniewoleniu ludzi grzechem, ale wierzono także, że cementują więzi rodzinne.  Gwiazda betlejemska,  zaczęła pojawiać się na szczycie drzewka dopiero pod koniec XIX wieku. Jej zadaniem była pomoc zbłądzonym wędrowcom, by szczęśliwie wrócili do domu. Oprócz tego na drzewku wieszano pierniczki, piórka, wydmuszki, słoma i wiele innych rzeczy.
Szkoda, że teraz w dobie pędu idziemy na tzw. " łatwiznę" i kupujemy gotowe dekoracje.

niedziela, 15 grudnia 2013

WIGILIA PIĘCIU KULTUR, 12.12.2013

Tak się rozkoszuję tym, że jestem już  w domu, że zapomniałam zrelacjonować spotkanie wigilijne dla wolontariuszy biorących udział w  projekcie „Oblicze Orientu”
Jako, że pisałam relację z Wieczoru o Indiach i Iranie byłam również zaproszona. Musiałam się bardzo dobrze zorganizować ponieważ w Fundacji miałam być o 16:30. Wróciłam z Konstancina o godzinie 13:00. O godzinie 14:00 siedziałam na fotelu u fryzjera. Przecież musiałam się trochę upiększyć. Najtrudniej było mi rozstać się z dresami, w których przechodziłam pięć tygodniu ( oczywiście nie w tych samych). O godzinie 16:00 byłam już w drodze na Wigilię. 
Spotkanie, podobnie jak pozostałe, odbyło się w  Centrum Integracji Mieszkańców przy Wydziale Spraw Społecznych i Zdrowia Dzielnicy Mokotów na ulicy Woronicza 44a.
Żałuję, że nie mogłam uczestniczyć w przygotowaniach wigilijnych od samego początku, dlatego przybyłam chwilę wcześniej, aby pomóc chociaż przy końcowych pracach. Przyniosłam  wykonany przez siebie łańcuch na choinkę, który zrobiłam wcześniej  z papieru. Już przy samych drzwiach poczułam  smakowite zapachy potraw. Byłam tak głodna, że bez trudu trafiłam do sali. Pięknie udekorowana choinka, przyciągała mój wzrok. Wracając do potraw to muszę dodać, że nic nie było ze sklepu – wszystkie dania zostały wykonane własnoręcznie przez wolontariuszki. Na miejscu krzątały się  panie. Każda z nas miała inne zadanie do wykonania. Ja  na przykład przekładałam pomarańcze do udekorowanej skrzyni  oraz rozkładałam serwetki na stoliki. Inna wolontariuszka ustawiała potrawy na stołach. Według tradycji polskiej powinno być zrobionych 12 potraw
.Na naszym stole naliczyłam ich więcej. Czego tutaj nie było. Oczywiście obowiązkowo pierogi z kapustą i grzybami, paszteciki, do popicia barszcz czerwony.  Przepyszna kapusta z grzybami chyba była hitem wieczoru. Z pewnością wygrałaby w konkursie kulinarnym. Nie zabrakło również kilku sałatek śledziowych. Mnie najbardziej smakowała sałatka śledziowa pod pierzynką. Miałam przyjemność spróbować ryby po grecku i ryby wędzonej. Można było skosztować  przysmaków kuchni wschodniej: kutii oraz klusek z makiem. Nie na każdym stole wigilijnym podaje się te potrawy, a szkoda bo są naprawdę łatwe w wykonaniu i smaczne. Bardzo zachęcająco wyglądały słodkości: pierniki i makowce. Jak na prawdziwą wigilię przystało do popicia był serwowany kompot z owoców suszonych. Zaczęłam od kuchni, ale przecież zanim goście spróbowali tych wszystkich wspaniałości odbyła się część artystyczna w drugiej sali, również pięknie przystrojonej. Tak jak poprzednio tym razem z koleżanką Krysią  witałyśmy  gości i jednocześnie prowadziłyśmy listę obecności. Chwilę po 18:00 Pani Anna Jancewicz, Prezes Fundacji Centrum Promocji Kobiet bardzo ciepło przywitała  wszystkich gości. Poprosiła ich, aby opowiedzieli o swoich  tradycjach i zwyczajach, które w jakiś sposób nawiązywałyby do  Świąt Bożego Narodzenia. Oczywiście wszyscy wiemy, że kraje te nie są  krajami chrześcijańskimi, a więc tradycje różnią się. Ze strony ambasady Indii była obecna Julia Walecka, asystentka pani Ambasador, Instytut Dialogu Dunaj reprezentował Pan  Yasin Özbek, prezes. Z Centrum Kultury Azerbejdżańskiej przybyła Shahla Kazimova, prezes. Przedstawicielem Mongolii była Pani dr Saina Byambasuren - dr medycyny wschodniej. Pani Hanna Kusiak, wolontariuszka naszej fundacji oczywiście pochodziła z Polski


 v-ce burmistrz Mokotowa - Piotr Boresowicz reprezentował władze dzielnicy Mokotów. W swoim krótkim wystąpieniu podkreślił, że jest bardzo dumny, że właśnie w tej dzielnicy odbyły się   spotkania z innymi kulturami. Na zakończenie wszystkim życzył zdrowych, radosnych świąt.
Jako na gospodarzy przystało rozpoczęliśmy prezentację. Pani Hanna Kusiak opowiadała o polskich tradycjach, symbolach i przygotowaniach związanych ze świętami Bożego Narodzenia. Podkreśliła, że są to przede wszystkim święta pojednania spędzane w gronie rodzinnym.  Pomimo, że nasi goście doskonale mówili po polsku prezentacja na slajdach również była przygotowana w języku angielskim. W bardzo  ciekawy sposób  pani Hania wyjaśniała  symbolikę podawanych na stół wigilijny potraw. Dowiedzieliśmy się między innymi, że kapusta i miód  chronią nas przed złem, jedzenie maku  ma zapewnić  potomstwo.                Następnie Pani Julia Walecka opowiadała o Indyjskim Bożym Narodzeniu zwanym świętem światła. W języku hinduskim zwane jest Świętem Diwali.
 W tłumaczeniu na język polski oznacza to rząd świateł, które symbolizują zwycięstwo dobra nad złem. W czasie trwania tego święta domy dekorowane są dziesiątkami milionów lampek oliwnych, świec i żarówek. Umieszcza się je nie tylko  w domach, ale również na werandach, w ogrodach. Mogliśmy sami się o tym przekonać oglądać piękne slajdy. Podczas Diwali podobnie jak w czasie naszych świąt składa się wizyty rodzinne i obdarowuje bliskich i przyjaciół prezentami takimi jak słodycze czy owoce. Jest to również czas zakupów. Sklepy są wówczas otwarte. W dobrym tonie jest kupno nowego Sarii. Kupcy czczą posążek bogini Lakszmi otaczając go wieńcem żarówek i kładą przed nim nowe księgi handlowe, by zapewnić sobie przychylność w interesach. Na zakończenie prezentacji pani Julia powiedziała, że święto bez fajerwerków nie istnieje. Diwali to także początek hinduskiego nowego roku. Chociaż jest to święto hinduistyczne, obchodzi je prawie cały kraj, również muzułmanie i katolicy.
Mongolia od dawna mnie fascynowała dlatego z wielkim zainteresowaniem wysłuchałam krótkiego referatu na temat tradycyjnego święta Nowego Roku zwanego  Święto Cagaan Sar  co znaczy  Biały Miesiąc.
 Przypada ono z reguły na koniec stycznia lub początek lutego i obchodzony jest  od ponad 2000 lat. W czasach komunizmu święto nazywane było również Świętem Pasterza. Każdy rok nosi nazwę dwunastu zwierząt  - mysz, byk, tygrys, zając, smok, żmija, koń, owca, małpa, kogut, pies i świnia. I tak rok 2014 będzie rokiem Białego Konia. Święta te mają  również charakter rodzinny. Tradycyjnymi potrawami, które są  spożywane to baran  oraz specjalne ciastka ułożone w kilku warstwach obsypane pokrojonym w kawałki nabiałem tzw. „Cagaan Idee”(białe jedzenie), buzy (pierogi z mięsem gotowane w parze) lub bansz ( małe pierożki podobne do naszych uszek). Do popicia podaje się Kumys. Na pożegnanie każdy z gości dostaje jakiś upominek. Od 1989 roku Cagaan Sar jest świętem państwowym i obchodzi się go przez 3 dni. Obchodom towarzyszą liczne imprezy sportowe - zapasy i wyścigi konne.















Trochę później bo 21 Marca celebrowane są obchody Nowruz  w Azerbejdżanie Święto, podczas którego świętuje się pierwszy dzień wiosny oraz historyczny perski nowy rok.
Korzeniami święto sięga czasów zoroastryzmu, kiedy składano hołd siłom przyrody: słońcu i ogniu. Jest również świętem rodzinnym opartym na tradycjach podobnie jak w Polsce. Praktykowane są między innymi skoki przez ogniska i wodę, tańce, malowanie jajek, liczne zabawy i przesądy, dawanie prezentów.
W ostatniej  prezentacji  tureckiej  mogliśmy poznać sens święta muzułmańskiego jakim jest Ramadan.  Obchodzony jest w dziewiątym miesiącu kalendarza muzułmańskiego. Trwa przez 30 dni, w których obowiązuje ścisły post od świtu do zmierzchu ( dotyczy to osób  dorosłych i zdrowych). Jest świętem tolerancji, przebaczania, intensywnej modlitwy. Jednym z najważniejszych zasad postu jest obowiązek dzielenia się majątku z biednymi. Jałmużna może być symboliczna, np. wystarczy przekazać drobną kwotę na cel społeczny, pomóc osobom starszym, samotnym matkom lub uchodźcom. Podobnie jak w Indiach sklepy są otwarte.
Prezentacje wszystkich krajów były bardzo ciekawe i kształcące. Mogliśmy się przekonać, że we wszystkich tych narodach tradycje są pielęgnowane  nie tylko związane z religią.
Teraz mogliśmy się udać na zasłużony poczęstunek wigilijny do następnej sali. Jeszcze tylko wspólne zawieszenie kolorowego łańcucha na choince.

Nie byłoby prawdziwej Wigilii gdybyśmy nie podzieliśmy się  opłatkiem składając sobie świąteczne życzenia przy akompaniamencie  polskich kolęd granych z płyt.


sobota, 14 grudnia 2013

Jak zarobić 100 PLN w pięć minut?

Właściwie to powinnam zatytułować nowy post " jak stracić szybko 100 PLN". Nic prostszego jak zamówić pana od naprawy pralek. Właśnie przydarzyło mi się to wczoraj. Jeszcze będąc w Konstancinie zamówiłam serwis do pralki ( dzięki moim sąsiadom nie doszło do zalania mieszkania.  podczas mojej nieobecności). Zamawiając usługę  opisałam w czym problem tak, aby Pan od serwisu nie przychodził na darmo. Niestety pracownik nie był przygotowany - stwierdził uszkodzenie węża i konieczność wymiany na nowy ( przez telefon wskazałam na taką usterkę). Pracownik serwisu poinformował mnie, że w poniedziałek ktoś zadzwoni z informacją ile taki wąż odpływowy kosztuje.  Powiedział, że dostawa może potrwać nawet kilka dni. Ponadto  będę musiała zapłacić za dojazd. Po 5 tygodniach nieobecności  nazbierało się trochę prania. Pan był na tyle miły, że poradził mi iść do zwykłego sklepu budowlanego i kupić wąż za 5 PLN. No cóż gdybym wiedziała to wcześniej nie straciłabym 100 PLN. Znam się na turystyce, na gotowaniu, ale na wężach do pralek trochę gorzej. Przypomniałam sobie, że koleżanka ma pana " złotą rączkę". Poprosiłam ją o telefon i zadzwoniłam. Pan powiedział, że musi przyjść, aby sprawdzić średnicę wkrętu lub coś w tym rodzaju. Zjawił się po 40 minutach. Oczywiście  dałam  trochę więcej niż 5 PLN. Po 30 minutach  wrócił z wężem odpływowym, który kosztował aż 12,50 PLN. Zamocowanie zajęło drugie 30 minut. Zapłaciłam za robociznę 50 PLN. Dodatkowo Pan mi sprawdził kaloryfery, które były lekko zapowietrzone. Wydałam 162 PLN. 100 zł za dużo. Pocieszeniem jest, że mogłam stracić o wiele więcej korzystając dalej z usług tej firmy. Korzystajmy z usług " złotej rączki" zanim udamy się do autoryzowanych serwisów.

piątek, 13 grudnia 2013

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej...

Wczoraj po 5 tygodniach pobytu w Konstancinie wróciłam do domu. szybko zleciało. Wiem, że brzmi to dziwnie, ale naprawdę było mi bardzo dobrze. Może dlatego, że miałam pokój jednoosobowy, oczywiście z dopłatą, ale warto było. Kiedy słyszę historie, o tym jak kobiety nie mogę się zgodzić między sobą to uważam, że lepiej dopłacić i mieć komfort. Proszę sobie nie myśleć, że jest łatwo zdobyć pokój jednoosobowy. Musiałam uzyskać zgodę z kilkoma podpisami.
Brakować mi będzie smacznych zup. Obiady były naprawdę bardzo smaczne i były jak domowe. No, ale przecież nie były to wczasy. Pojechałam, aby wzmocnić się. Wszystkie zabiegi na miejscu pozwoliły mi uzyskać lepszą formę niż  gdybym miała dojeżdżać na zabiegi codziennie, zwłaszcza w okresie zimowym. Niestety następny wyjazd z NFZ będzie możliwy dopiero za 2,5 roku jak dobrze pójdzie. Nie dlatego, że nie ma miejsc - takie są procedury nowej reformy.
Wczoraj koleżanka prosiła mnie, abym ją zapisała do przychodni na wizytę u neurologa na przyszły rok. Będąc  jeszcze w Konstancinie myślałam, że nie będzie to trudne. Myliłam się. Po pierwsze zapisywali dopiero od 12 grudnia czyli w dniu mojego wyjazdu. O godzinie 8:15 udałam się do rejestracji. Spodziewałam się kolejki, ale nie takiej. To co zobaczyłam naprawdę bardzo mnie zdziwiło. Kolejka nie miała końca. Był tłum ludzi. Udało mi się ustalić koniec kolejki.
 W międzyczasie poszłam załatwiać swój wypis. Wróciłam o godzinie 9:30, kolejka minimalnie się posunęła. Sprawdzałam jeszcze kilkakrotnie. O 11:15 musiałam zrezygnować ponieważ wyjeżdżałam z Konstancina. Jeszcze raz podkreślam, że nie jest to winna pań z rejestracji, ale systemu, który NFZ nam zgotował. Tak ma wyglądać swobodny dostęp do lekarza!
W domu byłam 13:00. Zdążyłam zostawić walizkę i za chwilę już  siedziałam na fotelu u fryzjera. Mam wygodnie bo jest to za ścianą. Na rehabilitacji trochę się zaniedbałam. Ponieważ o 16:30 miałam być fundacji na wspólnej wigilii  postanowiłam wyglądać pięknie. No i chyba się udało bo wszyscy mówili, żę wyglądam bardzo dobrze.

sobota, 7 grudnia 2013

Śnieg

Za oknem zima wygląda tak pięknie. Cieszę się, że nie muszę do czwartku nigdzie wychodzić. Dzisiaj w ośrodku klub pływacki, a właściwie rodzice dzieci organizował kiermasz ciast i innych potraw. Oczywiście nie oparłam się pierogom z rodzynkami i śmietaną za jedyne 4 zł za porcję. Również pyszny był sernik. Wygląda na to, że moja dieta tym razem nie sprawdziła się.
Przy okazji zapraszam na kolejną relację z pobytu w Nowej Zelandii w lutym 2013 roku. Tym razem opisuję dzień piąty. Wystarczy tylko kliknąć na zakładkę Nowa Zelandia.

piątek, 6 grudnia 2013

Skąd pochodzi Święty Mikołaj?

Wracam do pisania po tygodniowej przerwie.Nadal przebywam w Konstancinie, przedłużono mi pobyt. Nie ukrywam, że nie stawiałam żadnego oporu.
Tym bardziej, że jak słychać w Mediach zima i huragan Ksawery zaatakowały Polskę.  Nie jest to łatwy okres dla osób niepełnosprawnych. Śliskie i nieodgarnięte chodniki, zasypane miejsca parkingowe często pozajmowane przez osoby zdrowe, to wszystko utrudnia bezpieczne poruszanie się. Najchętniej przeniosłabym się gdzieś do ciepłych krajów na czas zimy. Pierwsze opady śniegu jak zwykle sparaliżowały Warszawę.
Koniec narzekania. Dzisiaj Mikołajki dzień  wyczekiwany przez młodych i starszych. Do mnie Mikołaj niestety nie dotarł. Pamiętam kiedy byłam mała rodzice wkładali prezenty pod poduszkę. Kiedy się budziłam zawsze znajdowałam słodycze oraz prezenty. To było bardzo miłe.                                                                                                                                             Skąd pochodzi Święty Mikołaj? Co mówi Wikipedia? " Mikołaj z Miry, znany również jako Mikołaj z Bari lub Święty Mikołaj Cudotwórca,  (ur. ok. 270 w Patarze w Azji Mniejszej, zm. ok. 345 lub 352) – biskup Miry w dzisiejszej Turcji.Święty Kościoła katolickiego i prawosławnego, gdzie tytułowany jest mianem św. Mikołaja Cudotwórcy.
Zasłynął jako cudotwórca, ratując żeglarzy i miasto od głodu. Odwagą i sprawiedliwością wykazał się ratując od śmierci niesłusznie skazanych urzędników cesarskich.Święty Mikołaj, biskup Miry, ze względu na przypisywane mu legendą uczynki (m.in. cały majątek rozdał biednym), został pierwowzorem postaci rozdającej prezenty dzieciom. Przedstawiany jako starzec z okazałą brodą, często w infule i pastorałem, z workiem prezentów i pękiem rózg w ręce. 6 grudnia (w rocznicę śmierci świętego) grzecznym dzieciom przynosi prezenty (zwykle słodycze).