środa, 20 kwietnia 2016

Jak się znalazłam w Biebrzańskim Parku Naradowym ?

Gdyby mi ktoś powiedział, że tydzień po programie w Radio TOK FM znajdę się nad Biebrzą powiedziałabym, że jest niemożliwe.
Zacznę od początku.
W związku z artykułem w Wysokich Obcasach ( 16.05.2016) zostałam poproszona do udziału w audycji w Radio Tok FM. Po audycji zaczęłyśmy prywatnie z Panią redaktor Ewą Podolską zaczęłyśmy rozmawiać.Dowiedziałam się, że pani Ewa wraz ze znajomymi wybiera się Nad Biebrzę. Na to ja: " Naprawdę. To było zawsze moim marzeniem" Na to pani redaktor odpowiada: " Niech pani jedzie z nami, Jutro do pani zadzwonię i ustalimy szczegóły" Tak prawdę mówiąc to myślałam, że tylko tak grzecznościowo zaproponowała.
Bardzo się jednak myliłam następnego dnia telefon: " No i jak namyśliła się Pani" ?  Do końca nie wiedziałam jak odpowiedzieć. Z jednej strony bardzo chciałam jechać. Rozum mi jednak mówił: " Tyle pracy rzeczy mam do zrobienia w związku z wyjazdami. Chęć zobaczenia Biebrzańskiego Parku Narodowego była tak silna, że po kolejnym telefonie powiedziałam: " Jadę z Wami"

piątek, 8 kwietnia 2016

Znowu Kwiecień

A ja nie zdążyłam nic napisać bo mój komputer odmówił współpracy ze mną.
Dochodzę do siebie po zabiegu operacyjnym cieśni nadgarstka. Niestety muszę korzystać ze specjalnej kuli - nie łokciowej jak dotychczas tylko takiej gdzie ręka leży w pozycji zgiętej. Tym sposobem nie dotykam bezpośrednio dłonią kuli.
Wyglądem przypomina karabin. Nic dziwnego, że  na lotnisku zbadali ją bardzo dokładnie.
Po 6 tygodniach siedzenia w domu powiedziałam "koniec z tym"  i postanowiłam wrócić do aktywnego życia " Kulawej Blondynki"
Tak między nami to było mi bardzo dobrze po operacji kiedy to rodzina i znajomi prześcigali się ze swoją pomocą - zwłaszcza przynoszonymi gotowymi obiadami i innymi smakołykami. Muszę powiedzieć, że było to bardzo przyjemne.
Niestety wraz z moim pierwszym wyjazdem wszystko się skończyło. Zawsze tak jest jak ruszam w świat moja rodzina uznaje, że już żadnej pomocy nie potrzebuję.
08 Marca wyruszyłam do Berlina. Nie było to wycieczka turystyczna - jechałam jako partner projektu Accesstour na targi ITB Berlin . Dla nie wtajemniczonych powiem tylko, że były to Targi Turystyczne. Promowałam nie tylko projekt, ale również  swoje biuro. Kolorowe plakaty przyciągały uwagę wszystkich. Dokładnie to nie wiem czy to były plakaty czy wyłożone krówki cukierki na talerzu.
Byli też tacy, którzy wracali na stoisko tylko po to, aby poczęstować się kolejnymi słodkościami.
Targi ITB Berlin odbywają się bardzo dużym terenie. Tylko dzięki temu, ze udało mi się załatwić serwis dla osób niepełnosprawnych uniknęłam stania ww kolejce i pokonywania dużych odległości. Załatwiłam sobie wózek inwalidzki z asystentem. Po wyjściu z taksówki wózek już na mnie czekał. Również po zakończeniu targów byłam odwożona do taksówki.
Boże jak to dobrze, że moi rodzice kazali mi się uczyć angielskiego. Bez znajomości niego nie byłabym taka przebojowa.