poniedziałek, 20 października 2014

WŁAŚNIE WRÓCIŁAM Z RZYMU

Wygląda na to, że sezon wycieczkowy powoli  kończy się . W zeszły czwartek wróciłam z Rzymu. Był to wyjazd bardzo szczególny zwłaszcza dla uczestników mojej wycieczki. Dla większości odwiedzenie Grobu Jana Pawła II było wielkim przeżyciem. Niektórzy na wyjazd do Rzymu czekali przez całe swoje życie jak np Pani Amelia w wieku 92 lat. Oczywiście nie wybrała się sama w podróż. Towarzyszył jej wnuk oraz jego żona. Nie ukrywam, że miałam trochę obawy w związku z jej wiekiem. Pani Amelia okazała się być osobą bardzo pogodną i towarzyską. Proszę sobie wyobrazić, że przedostatniego  dnia kiedy wszyscy wieczorem byli tak zmęczeni, że na moje  hasło przy kolacji " Kto ma ochotę na spacer po Rzymie nocą" nikt nie odpowiedział na tak, oprócz pani Amelia, która krzyknęła głośno  " Ja". Właściwie każdy nazywał ją " babcia". Oczywiście za jej zgodą.
Wycieczka zaczęła się już z przygodami na lotnisku. Mianowicie Ada omyłkowo zapakowała do bagażu podręcznego, który zabierała na pokład szlachetny trunek " METAXĘ". Nie byle jaką *****
Była to  tylko mała piersiówka, ale trudno było się z nią rozstać. No cóż nasze służby natychmiast to wytropiły na monitorach komputera prześwietlającego bagaż i uprzejmie poinformowały ją, że ma dwie opcje: wyrzucić do kosza lub wypić.Szybka decyzja: " Nie wyrzucę, piję" Po jednym  dużym łyku na pomoc w piciu przyszła Basia. Ja również zostałam poczęstowane. Kiedy dotarłyśmy do Gate słyszałam tylko głosy innych " szkoda, że mnie nikt nie zawołał"
Może nie powinnam się zbytnio chwalić, ale na moich wyjazdach osoby się bardzo integrują ze sobą. Przechodzimy na ty i nie ważna jest różnica wieku. Jest naprawdę wesoło. Oczywiście wszyscy są punktualni. Z przyjemnością obserwuję, że grupami osób niepełnosprawnych zaczynają jeździć osoby zdrowe. Czyżby nasze społeczeństwo normalniało i zaczęło rozumieć, że zwiedzanie z osobami niepełnosprawnymi ma również duże plusy. Omijamy kolejki. Często udaje mi się dla wszystkich załatwić darmowe wstępy. Również nie poruszamy się komunikacją publicznym tylko dostosowanymi i zwykłymi busami.
Lotnisko Fumicino wita nas letnią pogodą. Czeka na nas polska przewodniczka, która będzie nam opowiadała o Rzymie podczas przejazdu do hotelu. Jest niedziela dlatego przejażdżka trwa znacznie krócej niż w dzień powszedni.
Jako, że hotel znam już zameldowanie przebiega bez problemów. O godzinie 18:00 zasiadamy do kolacji. W Polsce na pierwsze danie dostalibyśmy zupę - we Włoszech jest serwowany w różnych postaciach makaron z serem i obowiązkowym startym serem. Myślałam, że grupa jedząc makaron codziennie powie " BASTA" czyli stop dosyć. Chyba jednak bardzo polubili to danie.  Na  drugie danie podaje się mięso, sałatę. Oczywiście obowiązkowo na stole króluje chleb i oliwa. Po prostu maczamy chleb w oliwie i popijamy pysznymi winami. Nie muszą to być bardzo drogie wina. W supermarkecie już można kupić smaczne wino za 3-5 EUR.
Pierwszego dnia częstuję  wszystkich  białym i czerwonym winem.
Następny dzień zaczynamy trochę nerwowo. Mamy zamówiony bus dostosowany i zwykły. Okazuje się, że ten pierwszy pomylił adresy, kiedy drugi  już czekał pod Bazyliką. Modlę się, abyśmy dotarli na czas na mszę przy Grobie Ojca Świętego. Udaje się być dokładnie w tym samym czasie kiedy  do ołtarza zbliżają się polscy księża. Po Mszy zwiedzanie z polską przewodniczką Małgosią - wszyscy oczarowani. Faktycznie Małgosia pięknie opowiada i tym zyskuje dużą sympatię.
Mamy kolejny problem - przez pomyłkę nie zostaje zabrany wózek dla babci czyli pani Melanii. Ale i na to jest sposób. Jurek oddaje swój wózek ( chociaż też potrzebuje). Używamy tego samego wózka dowożąc najpierw babcię, a potem przyjeżdżając po Jurka.
Po południu przed zwiedzaniem Muzeum Watykańskiego prowadzę grupę na dobrą porcjowaną pizzę.
Idąc wzdłuż Murów Watykańskich słyszę pytania: " Czy ta kolejka jest do Muzeum? Czy na pewno nas wpuszczą. Zapewniam, że wszystko załatwione. Na marginesie dodam, że Muzeum zrobiło złą rezerwację i przewodnik też czekał 13 września. Zdarza się. Oczywiście możemy tylko powiedzieć, że byliśmy w Muzeum. Najważniejsze, że docieramy do Kaplicy Sykstyńskiej.

 

sobota, 18 października 2014

Londyn - Paryż - Jesenik - Toskania - Rzym

Tak. Od 26 września do 16 października br byłam praktycznie w ciągłej podróży organizując wycieczki dla niepełnosprawnych. Jednym wyjątkiem był wyjazd do Jesenik na zaproszenie Czeskiego Tour Operatora. Wyliczyłam, że 10 razy startowałam i lądowałam. Wreszcie widzę sens prowadzenia biura dla osób niepełnosprawnych i cieszę się, że przybywa nowych klientów. Nie powiem, że zawsze jest łatwo. Cieszę się jednak  kiedy klienci mówią, że wyjazd był udany i proszą o więcej.