sobota, 12 kwietnia 2014

POWRÓT Z WIELKICH CHIN


Przerwa w pisaniu w blogu spowodowana była wyjazdem do Chin, a dokładnie mówiąc do Pekinu. Kolejne moje marzenie, aby zobaczyć WIELKI MUR spełniło się. Oczywiście z przyczyn wiadomych ( dla tych co nie wiedzą informuję, że jestem osobą poruszającą się o kuli) nie wdrapywałam się na MUR CHIŃSKI, ale byłam widziałam i to jest najważniejsze. Grupa była kameralna i składała się głównie z osób niepełnosprawnych i opiekunów oraz oczywiście pilota Krzysztofa i  lokalnego pilota. Tym razem nie byłam głównym organizatorem wycieczki tylko uczestnikiem. Kilkakrotnie próbowałam  zwiedzić Pekin. Niestety inne biura zdecydowanie odmawiały mi uczestnictwa tłumacząc się, że nie dam sobie rady ze względu na brak udogodnień dla osób niepełnosprawnych. Okazało się zupełnie inaczej - CHINY SĄ BARDZO PRZYJAZNE OSOBOM NIEPEŁNOSPRAWNYM ZWŁASZCZA TYM PORUSZAJĄCYM SIĘ NA WÓZKACH INWALIDZKICH.  Tylu ramp w miejscach atrakcji turystycznych, restauracjach nie widziałam w trakcie moich podróży. Jeżdżę trochę po świecie i wiem o czym mówię. Mogłam nawet od ręki wypożyczyć wózek inwalidzki  i wynająć " osobistego pchacza" do wózka  bez konieczności wcześniejszego rezerwowania. Dzięki temu pierwszego dnia kiedy zwiedzaliśmy Plac Tiananmen oraz Zakazane Miasto nie poczułam żadnego zmęczenia. Na pewno trudno byłoby mi przejść ten odcinek pieszo.Oczywiście to kosztuje, ale warto wiedzieć, że  taka możliwość istnieje. Postaram się wkrótce dzień po dniu opisać moją przygodę z Pekinem. Jadąc do Chin miałam zupełnie inny wizerunek tego kraju,  spodziewałam się, że zobaczę ludzi ubranych w "  jednakowe mundurki", bez komórek,  zacofanych w stosunku do Zachodu. Nic mylącego. Stolica Chin jest bardzo nowoczesne,istnieją Mcdonald's, Coca Cola,  najczęściej spotykanymi markami samochodowymi są BMW, Mercedesy.  Niesamowite wrażenie robi to kiedy wjeżdżamy do dzielnicy słynnych HUTONÓW ( zespoły połączonych ze sobą parterowych budynków, z małymi, często krętymi uliczkami oraz brakiem kanalizacji w nich). To trzeba zobaczyć. Mieliśmy okazję przejechać się po takiej dzielnicy. 
Owszem są też minusy. Nie znają języka angielskiego - porozumiewanie się z Chińczykami to koszmar. W hotelu jedynie w recepcji można się było porozumieć bez problemu. Również Internet dział bardzo powoli. Dlatego nie mogłam umieszczać wpisów na bieżąco tak jak sobie zaplanowałam.