sobota, 21 października 2017

Szwecja, sierpień 2017: Sztokholm, Uppsala, Vaxholm, a to wszystko było możliwe w 5 dni








Szwecja była nowym kierunkiem, który zaproponowałam swoim klientom. Nie jest to kraj najtańszy, a jednak udało mi się zebrać grupę osób, które chciały zobaczyć Sztokholm zwany Wenecją Północy w sierpniu 2017 roku.
Mało brakowało pojechaliby sami bez pilota czyli bez ze mnie. Zaraz powiem dlaczego?
W dniu poprzedzający wyjazd o godzinie 23:00 poszłam do kuchni, aby napić się wody. I w tym samym momencie pośliznęłam odbijając głową o kant kredensu. Jęknęłam głośno i za chwilę wylądowałam na podłodze.
Szczęście w nieszczęściu nocowała u mnie  Ania,  jedna z uczestniczek  wycieczki. Nie wiem co byłoby gdybym była sama w domu. Dodam, że zbiórkę grupy miałam na godzinę 06:00.
Leżąc tak na podłodze poprosiłam Anię, aby wyjęła z zamrażarki lód, który przyłożyłam natychmiast do głowy. Za chwilę słyszę : „ leci ci krew”, masz rozbitą głowę. Co tu robić? Oczywiście powinnam się udać na ostry dyżur. Bałam się jednak, że mnie zatrzymają w szpitalu. Co wtedy stanie się z grupą?  Po 30 minutach leżenia decyduję się wstać. Wyjmuję z pod głowy torbę z lodem i  mało nie mdleję z powrotem – torebka z lodem cała czerwona. Koleżanka uspakaja mnie – „Małgosiu wyjęłam to co miałam pod ręką czyli mrożone truskawki”
Podnoszę się ponownie kierując się w stronę sypialni. Ania jeszcze zmywa mi krew z włosów. ( Dobrze, ze mam dużo włosów, które amortyzowały upadek). Proszę tylko Anię, aby zaglądała od czasu do czasu, czy żyję.
Rano meldujemy się na lotnisku.
 Prawie wszyscy się znamy z poprzednich wycieczek, są też 3 osoby nowe. Okazuje się, że w grupie w sumie jest trzech lekarzy i to jakich specjalności: neurolog, chirurg i kardiolog. W takim towarzystwie to chyba każdy z nich rozpozna czy ze mną jest wszystko w porządku.
Po 1,5 godzinie lotu znajdujemy się w Sztokholmie.  Serwis dla osób niepełnosprawnych fantastyczny. Na szczęście wszyscy mówią po angielsku.
 Taksówka dostosowana powinna czekać na  nas.  Nie ma jej. Dzwonię, przepraszają. Grupa musi chwile poczekać na przyjazd następnej.
Podróż do hotelu zajmuje ok 45 minut. Co się rzuca w oczy – zieleń oraz woda i jeszcze raz wody. Nic w tym dziwnego.  Sztokholm położony jest na 14 wyspach. które połączone są ze sobą 53 mostami oraz lądzie stałym nad zatoką Saltsjön ( Morze Bałtyckie) i jeziorem  Melar. Cały obszar stołeczny Sztokholmu obejmuje m.in. archipelag sztokholmski, czyli 24 000 wysp, wysepek i skał przybrzeżnych. Ze 188 km² powierzchni miasta jedną trzecią stanowi teren zabudowany, pozostałe woda, lasy i parki.
Hotel znajduje się nie w ścisłym centrum, ale tylko 5 przystanków metrem od stacji. Mieszkamy blisko Areny. Krótki odpoczynek. W między czasie Zbyszek i Jarek wraz wolontariuszką idą kupić bilety na metro. Tak po Sztokholmie poruszaliśmy się transportem publiczny oczywiście ze względów finansowych.
 Kupując kartę na cały tydzień mogliśmy się swobodnie jeździć  po całym mieście. W tym dniu Danusia nasza wolontariuszka pomogła nam tego pierwszego dnia zrozumieć metro i znaleźć drogę.
 Metro nie jest moim ulubionym środkiem transportu i reaguję za każdym razem delikatnie mówiąc „ Nerwowo”. Ale, że jesteśmy jak jedna rodzina pomagamy sobie nawzajem.  Trochę przygód. Do autobusu wchodzą tylko 2 wózki więc musimy się rozdzielać. Już pierwszego dnia mamy  zaplanowane  zwiedzanie słynnego muzeum Wazy na  wyspie Djurgården . Jest on jedynym siedemnastowiecznym statkiem na świecie, który przetrwał do dzisiaj. Muzeum Vasa przyciąga więcej odwiedzających niż jakiekolwiek inne muzeum w Skandynawii. Muzeum w pełni dostosowane i robi duże wrażenie.
W drodze powrotnej kilka osób decyduje się na taksówkę za 7 osobową taksówkę płacimy prawie 300 zł – nie mało.
Ponieważ ceny obiadokolacji są bardzo wysokie każdy we własnym zakresie je co sobie życzy. W tym dniu nie mamy zbyt dużego wyboru – zostaje nam McDonald.
 Wszystko inne jest już pozamykane. Trochę dla mnie to dziwne, że w tygodniu większość Centrów Handlowych i restauracji zamykana jest o godzinie 19:00
Kuchnia szwedzka obfituje przede wszystkim w duże ilości ryb. Oprócz ryb posiada również dania mięsne. Jednym z najbardziej tradycyjnych dań mięsnych jest Köttbullar,
 czyli klopsiki mięsne serwowane z sosem borówkowym.
Dużą popularnością cieszy się również marynowany lub wędzony łosoś z warzywami. No i oczywiście nie możemy zapomnieć o Surströmming -  kiszonym śledziu. Danie to jest charakterystyczne dla Szwecji i chyba tylko oni potrafią to zjeść. Kiszony śledź to główne danie tego dnia, a jego spożywanie wiąże się z długoletnią tradycją. Niestety zapach tej ryby często zniechęca podróżnych do jej spróbowania.
W naszej grupie były osoby, które zakupiły takie puszki. Zabroniłam je otwierać na wszelki wypadek.
Szwedzi nie wyobrażają sobie życia bez kawy i cynamonowego ciastka potocznie zwanego fika.
Drugi Dzień,  
W drugim dniu wycieczki mamy zaplanowane zwiedzanie z przewodnikiem. Musimy dotrzeć do Ratusza, który jest kolejnym symbolem miasta.
 Z dala widzimy trzy złote korony na szczycie jego wysokiej na 106 m wieży symbolizują Szwecję. Wchodzimy również do środka. W głównej Sali Ratusza nazywanej Salą Błękitną (Blå Hallen) wydawane są uroczyste przyjęcia takie jak np. przyjęcie na cześć laureatów Nagrody Nobla, które odbywa  zawsze 10 grudnia.
Kolejnym punktem jest Stare Miasto do którego też docieramy autobusem, a potem idziemy spacerem trochę pod górkę. Duże wyzwanie dla wózków inwalidzkich i osób o kulach. O dwóch kulach nie za bardzo mogę dorównać grupie.
Pani przewodnik super. Chyba byliśmy pierwszą tak liczną grupą osób niepełnosprawnych. Po zwiedzaniu w wolnym czasie część osób zostaje na Starym Mieście inni jadą sami do Muzeum Abby, a jeszcze inni wracają do hotelu.
 Spotykamy się na wieczorku integracyjnym u mnie w pokoju. 
Alkohol w Szwecji nie jest tan i  nie osiągalny w zwykłym sklepie. Za dobry kufel w restauracji zapłacimy ok 100 SEK co wynosi w przeliczeniu ok 45 zł.  Ale my Polacy jesteśmy zawsze zapobiegliwi i mamy swoje zapasy.
Niedziela jest dniem wolnym. Część osób wybiera się ze mną na wycieczkę fakultatywną do Uppsali. O tym napiszę jutro.