Szwecja była
nowym kierunkiem, który zaproponowałam swoim klientom. Nie jest to kraj
najtańszy, a jednak udało mi się zebrać grupę osób, które chciały zobaczyć Sztokholm
zwany Wenecją Północy w sierpniu 2017 roku.
Mało brakowało
pojechaliby sami bez pilota czyli bez ze mnie. Zaraz powiem dlaczego?
W dniu
poprzedzający wyjazd o godzinie 23:00 poszłam do kuchni, aby napić się wody. I
w tym samym momencie pośliznęłam odbijając głową o kant kredensu. Jęknęłam
głośno i za chwilę wylądowałam na podłodze.
Szczęście w
nieszczęściu nocowała u mnie Ania, jedna z uczestniczek wycieczki. Nie wiem co byłoby gdybym była sama
w domu. Dodam, że zbiórkę grupy miałam na godzinę 06:00.
Leżąc tak na
podłodze poprosiłam Anię, aby wyjęła z zamrażarki lód, który przyłożyłam natychmiast
do głowy. Za chwilę słyszę : „ leci ci krew”, masz rozbitą głowę. Co tu robić?
Oczywiście powinnam się udać na ostry dyżur. Bałam się jednak, że mnie
zatrzymają w szpitalu. Co wtedy stanie się z grupą? Po 30 minutach leżenia decyduję się wstać.
Wyjmuję z pod głowy torbę z lodem i mało
nie mdleję z powrotem – torebka z lodem cała czerwona. Koleżanka uspakaja mnie
– „Małgosiu wyjęłam to co miałam pod ręką czyli mrożone truskawki”
Podnoszę się
ponownie kierując się w stronę sypialni. Ania jeszcze zmywa mi krew z włosów. (
Dobrze, ze mam dużo włosów, które amortyzowały upadek). Proszę tylko Anię, aby zaglądała
od czasu do czasu, czy żyję.
Rano meldujemy
się na lotnisku.
Prawie wszyscy się
znamy z poprzednich wycieczek, są też 3 osoby nowe. Okazuje się, że w grupie w
sumie jest trzech lekarzy i to jakich specjalności: neurolog, chirurg i
kardiolog. W takim towarzystwie to chyba każdy z nich rozpozna czy ze mną jest
wszystko w porządku.
Taksówka dostosowana powinna czekać na nas.
Nie ma jej. Dzwonię, przepraszają. Grupa musi chwile poczekać na
przyjazd następnej.
Podróż do
hotelu zajmuje ok 45 minut. Co się rzuca w oczy – zieleń oraz woda i jeszcze
raz wody. Nic w tym dziwnego. Sztokholm
położony jest na 14 wyspach. które połączone są
ze sobą 53 mostami oraz lądzie stałym nad zatoką Saltsjön ( Morze Bałtyckie) i
jeziorem Melar. Cały obszar stołeczny Sztokholmu obejmuje m.in.
archipelag sztokholmski, czyli 24 000 wysp, wysepek i skał przybrzeżnych. Ze
188 km² powierzchni miasta jedną trzecią stanowi teren zabudowany,
pozostałe woda, lasy i parki.
Kupując kartę na cały
tydzień mogliśmy się swobodnie jeździć po całym mieście. W tym dniu Danusia nasza
wolontariuszka pomogła nam tego pierwszego dnia zrozumieć metro i znaleźć
drogę.
Metro nie jest moim ulubionym środkiem transportu i reaguję za każdym
razem delikatnie mówiąc „ Nerwowo”. Ale, że jesteśmy jak jedna rodzina pomagamy
sobie nawzajem. Trochę przygód. Do
autobusu wchodzą tylko 2 wózki więc musimy się rozdzielać. Już pierwszego dnia
mamy zaplanowane zwiedzanie słynnego muzeum Wazy na wyspie
Djurgården . Jest on jedynym
siedemnastowiecznym statkiem na świecie, który przetrwał do dzisiaj. Muzeum
Vasa przyciąga więcej odwiedzających niż jakiekolwiek inne muzeum w
Skandynawii. Muzeum w pełni dostosowane i robi duże wrażenie.
W
drodze powrotnej kilka osób decyduje się na taksówkę za 7 osobową taksówkę
płacimy prawie 300 zł – nie mało.
Ponieważ
ceny obiadokolacji są bardzo wysokie każdy we własnym zakresie je co sobie
życzy. W tym dniu nie mamy zbyt dużego wyboru – zostaje nam McDonald.
Wszystko
inne jest już pozamykane. Trochę dla mnie to dziwne, że w tygodniu większość
Centrów Handlowych i restauracji zamykana jest o godzinie 19:00
Kuchnia
szwedzka obfituje przede wszystkim w duże ilości ryb. Oprócz ryb posiada
również dania mięsne. Jednym z najbardziej tradycyjnych dań mięsnych jest Köttbullar,
czyli klopsiki mięsne serwowane z sosem
borówkowym.
Dużą
popularnością cieszy się również marynowany lub wędzony łosoś z warzywami. No i
oczywiście nie możemy zapomnieć o Surströmming - kiszonym śledziu. Danie to jest
charakterystyczne dla Szwecji i chyba tylko oni potrafią to zjeść. Kiszony
śledź to główne danie tego dnia, a jego spożywanie wiąże się z długoletnią
tradycją. Niestety zapach tej ryby często zniechęca podróżnych do jej
spróbowania.
W naszej grupie były osoby, które zakupiły takie puszki. Zabroniłam je otwierać na wszelki wypadek.
W naszej grupie były osoby, które zakupiły takie puszki. Zabroniłam je otwierać na wszelki wypadek.
Szwedzi nie
wyobrażają sobie życia bez kawy i cynamonowego ciastka potocznie zwanego fika.
W drugim dniu wycieczki mamy zaplanowane zwiedzanie z przewodnikiem. Musimy dotrzeć do Ratusza, który jest kolejnym symbolem miasta.
Z dala widzimy trzy złote korony na szczycie jego wysokiej na
106 m wieży symbolizują Szwecję. Wchodzimy również do środka. W głównej Sali
Ratusza nazywanej Salą Błękitną (Blå Hallen) wydawane są uroczyste przyjęcia
takie jak np. przyjęcie na cześć laureatów Nagrody Nobla, które odbywa zawsze 10 grudnia.
Kolejnym
punktem jest Stare Miasto do którego też docieramy autobusem, a potem idziemy
spacerem trochę pod górkę. Duże wyzwanie dla wózków inwalidzkich i osób o kulach. O dwóch kulach nie za bardzo mogę dorównać grupie.
Pani
przewodnik super. Chyba byliśmy pierwszą tak liczną grupą osób
niepełnosprawnych. Po zwiedzaniu w wolnym czasie część osób zostaje na Starym
Mieście inni jadą sami do Muzeum Abby, a jeszcze inni wracają do hotelu.
Alkohol w Szwecji nie jest tan i nie osiągalny w zwykłym sklepie. Za dobry
kufel w restauracji zapłacimy ok 100 SEK co wynosi w przeliczeniu ok 45 zł. Ale my Polacy jesteśmy zawsze zapobiegliwi i
mamy swoje zapasy.
Niedziela
jest dniem wolnym. Część osób wybiera się ze mną na wycieczkę fakultatywną do
Uppsali. O tym napiszę jutro.